Wyszukiwarka
Wyniki wyszukiwania:
rycerstwo | Raffaela Aguzzoni – odeszła

Raffaela Aguzzoni – odeszła

Z wielkim żalem i ogromnym smutkiem informujemy, że 5 listopada 2015 r. o godz. 18.30 w Bolonii po długiej i ciężkiej chorobie zmarła Prezes Międzynarodowa Rycerstwa Niepokalanej Raffaela Aguzzoni. Miała 56 lat i należała do Instytutu Misjonarek Niepokalanej Ojca Kolbego. Wielokrotnie gościła w Polsce, w Niepokalanowie i w Harmężach. Będzie nam Jej bardzo brakowało.

Niech dobry Bóg przyjmie Raffaelę do nieba, a Niepokalana i św. Maksymilian będą przewodnikami w ostatniej drodze.

Pod spodem zamieszczamy osobiste świadectwo Raffaeli, jakie dała po wyborze na stanowisko Prezesa MI w 2010 r.

„Po raz pierwszy usłyszałam o Ojcu Kolbe, gdy był jeszcze błogosławionym. Spotkałam wówczas Misjonarkę Niepokalanej Ojca Kolbego, a ta podarowała mi książkę, którą bardzo dobrze pamiętam, bo miała charakterystyczną pomarańczową okładkę i tytuł: „Widziałem ojca Kolbego” autorstwa o. Luigi M. Faccendy OFMConv.

W trakcie lektury w postać Ojca Kolbego uderzyło mnie jego człowieczeństwo, tzn. to, w jaki sposób Ojciec Maksymilian zrozumiał że był kochany przez Boga, „tak cudownie” stworzony (por Ps 138) i dlatego „wielki” i „piękny”, bo miał w sobie obraz i podobienstwo Boga. Zafascynowało mnie również to, że Ojciec Kolbe nie zatrzymał dla siebie tego odkrycia, lecz zapragnął aby każdy człowiek mógł odkryć w sobie tę samą godność dla której Bóg go stworzył. Stąd właśnie zrodziła się jego pasja do misji i gorące pragnienie zdobycia dla Boga każdego serca, które bije na ziemi, aby wlać w nie na nowo nadzieję, miłość, światło i siłę.

Swoje wielkie dzieło misyjne, realizował z prostotą, delikatnością, o czym świadczą wydarzenia z jego życia, w których pokazywał swoją głęboką troskę zarówno ojcowską, jak i macierzyńską, tak, aby każdy człowiek mógł doświadczyć miłości Bożej. Myślę o jego idei założenia Niepokalanowa, o jego trosce aby być dla każdego pomocą w odnalezieniu miejsca, w którym mógłby dać z siebie to, co najlepsze, realizując plany Niepokalanej. Myślę o jego odwadze w używaniu wszelkich godziwych środków, aby zanieść całemu światu słowa Ewangelii zabarwione tym szczególnym kolorem, jakim jest kolor Niepokalanej. Myślę o jego nieustannym zapale, wyrażanym poprzez codzienną ofiarę z siebie, zgodnie z jego dewizą: „pracować, cierpieć, aż po śmierć”, co stało się jeszcze bardziej realne na ostatnim etapie jego życia, w męczeństwie. Myślę o jego zdolności łączenia głębokiego życia duchowego z wielkością jego samego jako człowieka. W tym kontekście bardzo istotne wydają się być niektóre momenty z jego pobytu w obozie koncentracyjnym, które pokazują nam jak modlił się w nocy, okrywał tych, którzy cierpieli z zimna i pocieszał strapionych. Myślę o Ojcu Kolbe i podziwiam go, bo okazał się człowiekiem wielkim, a zarazem tak bardzo nam bliskim, pozostawiając po sobie ideę oddania się Niepokalanej. Ukazał nam piękno i wielkość do której powinniśmy dążyć i nie zostawił nas samym sobie, lecz wskazał sposób, jak do tego dojść w codziennym życiu, w przeżywaniu zwykłych spraw z nadzwyczajną miłością, w nieustannym pogłębianiu ofiary z siebie, poprzez najczystsze ręce Niepokalanej.

Dlatego chcę dzisiaj powiedzieć „dziękuję ci” ojcze Maksymilianie za to, że byłeś człowiekiem jedności i dialogu, za to, że w różnych okolicznościach umiałeś wprowadzić w życie Słowo Boże, za to że pozostawiłeś żywy i prawdziwy przykład dla mnie i dla wszystkich tych, którzy cię spotykają. Dziękuję bo twoje życie trwa w moim i w naszym życiu na tyle na ile pozwalamy Niepokalanej, aby nas formowała i przemieniała, tak, jak uformowała swego Syna. Dziękuję, bo zadanie, które nam zostawiłeś jest nadal aktualne, bo każdy człowiek wciąż potrzebuje miłości takiej Matki jaką jest Niepokalana. Dziękuję bo nauczyłeś nas aby się nie bać oddać wszystkiego Jej, aby zbliżyć się do każdego człowieka, którego spotykamy i który oczekuje od nas abyśmy go objęli, jak ojciec i matka. Dziękuję ci za to, że dzisiaj jestem Misjonarką Niepokalanej!

Kilka dni przed wyjazdem na misję w Kalifornii (USA), moja przełożona generalna powiedziała mi: „pamiętaj, jedziesz do Stanów Zjednoczonych, gdzie MI jest bardzo silnie obecne. Ucz się i bądź gotowa, aby okazać się na miarę tego, czego będą od ciebie wymagać!”. Wyjechałam z takim przesłaniem, pozostałam na misjach 9 lat i mogę powiedzieć, że w tym czasie naprawdę oddychałam Rycerstwem Niepokalanej!
Aby nauczyć się dobrze języka angielskiego zaczęłam słuchać nagrań ojca James’a McCurry o Ojcu Kolbe i o Rycerstwie. Ojciec James stał się dla mnie nauczycielem, ukazując piękno i wielkość charyzmatu stowarzyszenia Rycerstwa Niepokalanej założonego przez Ojca Maksymiliana Kolbe. Ścisła współpraca naszej wspólnoty misjonarek z br. Francis’em Mary i z ojcem McCurry były dla mnie bodźcem, aby pracą apostolską wprowadzić w czyn bogactwo MI.

Nasz dom wkrótce stał się Centrum MI dla Zachodnim Wybrzeżu USA. Każde spotkanie poczynając od dzieci, poprzez dorastającą młodzież, młodych, rodziny, na dorosłych kończąc miało koloryt MI. Stało się to możliwe również dzięki pomocy pewnej świeckiej pani, kobiety zamężnej, która bez obaw i z wielką pasją każdym swoim oddechem żyła MI i dzięki temu zaniosła idee Rycerstwa daleko do innych stanów Ameryki.

I tak poznałam Rycerstwo Niepokalanej i odkryłam, że serce MI, oddanie się Maryi Niepokalanej, to niezwykły dar, jaki mamy do ofiarowania każdemu napotkanemu człowiekowi, białemu, czarnemu, żółtemu…. Dzisiaj dla mnie MI oznacza obdarowywać innych darem otrzymanym u stóp krzyża; znaczy żyć na misjach z Niepokalaną; znaczy mieć w sercu Jej troskę o to, aby wszyscy mogli spotkać Jej Syna, Jezusa. Być Rycerzem to mieć pasję przemieniania świata i żyć tą pasją; to szukać ciągle nowych strategii aby przemawiać do serca człowieka językiem aktualnym, prawdziwym i odpowiadającym na tęsknotę człowieka za Bogiem. To znaczy pracować razem, uzupełniać się, biec naprzód, aby dotrzeć tam, gdzie nikt jeszcze nie dotarł.

Żyć MI to znaczy być jak jedna wielka rodzina, w której każdy znajduje swoje miejsce, bo MI jest jak matka, która wspomaga, dodaje odwagi, pociesza, popycha aby zrobić krok naprzód, bo tak, jak to było z prorokiem Jeremiaszem, tak w każdym, kto należy do MI „ogień płonie wewnątrz i nie może się przestać płonąć…” MI znaczy żyć Ewangelią w szkole Maryi, Matki i Mistrzyni Życia, ucząc się od Niej kochać każdego człowieka tak, jak Ona sama, sercem Matki.

To naprawdę piękne być i żyć Rycerstwie Niepokalanej!”

podziel się:
Arkadiusz Bąk OFMConv