Marian Kołodziej był więźniem z pierwszego transportu do Auschwitz. Przez 50 lat z nikim nie rozmawiał o swoich doświadczeniach z obozu.
hciał zapomnieć. Okazało się, że to nie takie proste. Gdy w 1992 roku Marian Kołodziej doznał wylewu krwi do mózgu, te obrazy wróciły z nową siłą. Postanowił opowiedzieć o tym, co przeżył. Zaczął kreślić ołówkiem pierwsze prace z cyklu „Klisze pamięci. Labirynty”.
„Czyn numeru 16 670 ocalił człowieczeństwo numerowi 432”. Tymi słowami Marian Kołodziej opisał ofiarę ojca Maksymiliana Kolbego. Jego osobie poświęcił aż 46 prac. – Postać ojca Maksymiliana jest bardzo wyrazista, rysy są bardzo ostre. Rysy czytelne, jasne i ostre Marian Kołodziej daje postaciom, które potrafiły zachować w tym piekle swoje człowieczeństwo aż do końca – zwraca uwagę o. Piotr Cuber OFMConv proboszcz parafii w Harmężach.
Marian Kołodziej, więzień KL Auschwitz nr 432, zmarł 13 października 2009 roku. Jego przejmujące prace plastyczne znajdują się w dolnej kondygnacji kościoła Matki Bożej Niepokalanej w Harmężach.
Przeczytaj też: Nie patrz na nas! Patrz w ziemię!