jesteś na stronie klasztoru Harmęże

Wyszukiwarka
Wyniki wyszukiwania:

„Ocalałeś nie po to, aby żyć. Masz mało czasu, trzeba dać świadectwo” – Zbigniew Herbert

Pięćdziesiąt osiem lat temu, późnym popołudniem w skwarny dzień 14 czerwca 1940 roku rozwścieczony nadczłowiek, brutalnym kopniakiem wyrzucił mnie z tarnowskiego wagonu, wprost w bagno Oświęcimia. Na pięć lat.

Umierałem tu między Sołą a Wisłą, w tej malarycznej okolicy, w ciągłym błocie, gniłem wykańczany biciem i pracą ponad siły, głodem, biegunką, tyfusem, zjadany przez wszy, poddawany eksperymentom pseudomedycznym, nieludzko poniżany, odarty z odzienia, wykąpany w lizolu, pozbawiony imienia i nazwiska, już tylko numer 432 – melduje się na rozkaz, na każdy rozkaz.

(…) to nie wystawa, nie sztuka, nie obrazy, a słowa zamknięte w rysunku. Sztuka jest bezradna wobec tego, co człowiek zgotował człowiekowi. Proponuję przejście labiryntem znaczonym doświadczeniami fabryki śmierci. W moich rysunkach nie ma martyrologii. Jest tylko postawiony problem. Ma on swoje odniesienia. Ja ich nie wymyślam, a tylko zapożyczam, cytuję, rozmawiam z historią sztuki. Rozmawiam z Durerem, rozmawiam z Memlingiem. Biorę od nich wyrażenie cierpienia, bólu, rozpaczy i umieszczam je w dwudziestowiecznych doświadczeniach. Nie szukałem więc nowych sposobów wyrażenia cierpienia. Gesty drogi krzyżowej są wszędzie takie same. Zacząłem szukać znaku, który byłby nie tylko człowiekiem, ale również zwierzęciem, owadem.

Na jednym z rysunków przedstawiam siebie sprzed pięćdziesięciu lat i siebie teraźniejszego. Taki podwójny autoportret. Twarz tamtego, z obozu jest jednak maską. Twarz prawdziwa to ta teraźniejsza. Na obrazie odsłaniam się. Umieściłem w nim to, co dla mnie jest najtragiczniejsze. Chrystus Grunewalda jako wyraz najwyższego cierpienia i budzik, który wygrzebałem z ruin krematorium.

Teraz, jako stary człowiek, piszę list do siebie samego sprzed lat i staram się uporządkować i zachować w rysunkach tylko to, co ze mną przeżyło, co udało się mi się ocalić i teraz jest we mnie.

(…) Proszę, przeczytajcie moje narysowane słowa, które powstały również z tęsknoty za jasnością kryteriów, za czytelnym oddzieleniem dobra od zła, prawdy od fałszu, sztuki od jej pozoru. To także moja niezgoda na świat jaki jest dziś. To również jest o nas, o tym co zrobiliśmy z naszym człowieczeństwem.

To również hołd tym wszystkim, którzy spopieleni odeszli.

tagi:
podziel się:
Arkadiusz Bąk OFMConv